Lubartów, marzec 2020
Wygrana w sądzie, to nie zawsze zwycięstwo.
Zdjęcie z materiałów Kanał S TV
Dotarł do nas wyrok (jeszcze nieprawomocny) w sprawie naszej skargi na odmowę udostępnienia opinii prawnej do uchwały „dietetycznej” o którą wnioskowaliśmy w sierpniu 2019. O co chodziło?
Wybory samorządowe w Lubartowie zupełnie zmieniły układ sił w mieście. Nowa władza zapowiadała jawność, transparentność i ogólnie to, co każda nowa władza mniej więcej obiecuje. Chociażby podczas spotkania z Burmistrzem Lubartowa z nami i odwiedzającym nas Christianem Davies’em z The Guardian.
Po 10 miesiącach od objęcia mandatów, przyszło nam znów zadać pytanie – od którego końca psuje się jawna ryba? Naszym zdaniem – od głowy, tyle, że głowa nie znajduje się na szczeblu centralnym, tylko w samorządach lokalnych. To tam skorupka nasiąka.
W każdym razie, pierwszą wspólną inicjatywą uchwałodawczą radnych, było wniesienie projektu uchwały o podwyżce diet. Dyskusja na temat tej inicjatywy była długa, burzliwa i sprawa jest „w toku”, ponieważ jesteśmy w trakcie postępowania sądowego, dotyczącego wniosku o przeprowadzenie referendum odwoławczego. Zainteresowanych zapraszamy do przejrzenia naszą stronę. Natomiast spór sądowy dotyczył udostępnienia nam opinii prawnej do projektu uchwały w sprawie podwyżek diet dla radnych. Opiniowanie projektów uchwał, co do ich zgodności z prawem, mamy zapisane w Statucie Miasta. Wnioskowała także o to grupa radnych podpisana pod projektem.
W trakcie sesji, padło wiele propozycji poprawek do tej uchwały. Dlatego wydawało nam się naturalne wystąpienie do Burmistrza Miasta Lubartowa o udostępnienie opinii prawnej, zwłaszcza, że projekt uchwały został wprowadzony na sesję „z ręki”, więc mieszkańcy nie mogli prześledzić dokładnie, jaka była jego treść pierwotna i dlaczego trzeba było dokonać zmian. W końcu dyskusja nad podwyżkami diet dla radnych, to także dyskusja nad jakością tworzenia prawa – w tym przypadku – miejscowego.
Burmistrz Miasta odmawiając nam udostępnienia tego dokumentu argumentował, że opinia prawna była sporządzona dla niego, do jego użytku, nie pokazał jej nikomu i nie miała wpływu na zmiany w uchwale.
Nie mogliśmy więc, postąpić inaczej, jak tylko zwrócić się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Bo każdy kto oglądał relację z Sesji Rady Miasta, na własne uszy mógł usłyszeć na co powołuje się radny zgłaszający poprawki do tej uchwały. Czyli właśnie na uwagi, poczynione przez prawnika urzędu.
Zapadło pomyślne dla nas rozstrzygnięcie. Tylko, czy na pewno?
Podsumowując:
Opinia dotyczyła załatwienia konkretnej sprawy gminy.
Dotyczyła osób pełniących funkcje publiczne.
Miała ścisły związek z zapewnieniem prawidłowego funkcjonowania organu gminy.
Dotyczyła gospodarowania majątkiem gminy.
A my nie lubimy chodzić do sądu.
Naprawdę musieliśmy udowadniać władzy przed Sądem swój interes? Podstawowe prawo do informacji? To nie Fundacja wygrywa z Burmistrzem, to wspólnota samorządowa przegrywa z władzą, tam gdzie musimy udowadniać, że to są nasze wspólne sprawy.
W WSA towarzyszyła nam z kamerą lokalna telewizja.
Lubimy to, co Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie powiedział:
Prawo do informacji, zawarte w art. 61 Konstytucji jest publicznym prawem obywatela, realizowanym na zasadach skonkretyzowanych w ustawie o dostępie do informacji publicznej.
Oznacza to stosowanie w odniesieniu do tej ustawy takich zasad wykładni, które sprzyjają poszerzeniu obowiązku informacyjnego.
[…]
Wprawdzie Rada podejmuje uchwały w procesie legislacyjnym samodzielnie, jednak w państwie prawa, gdzie zakłada się kontrolowanie władzy przez społeczeństwo obywatelskie, obywatel w ramach konstytucyjnego prawa dostępu do informacji publicznej ma prawo dowiedzieć się, jakimi przesłankami kierowała się podejmując konkretną uchwałę, a tym samym zapoznać się z wnioskami opinii i ekspertyz dotyczących określonego projektu aktu prawnego.
Mamy prawo wiedzieć.