top of page

Lubartów, wrzesień 2018

Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach publicznych

A źródło wciąż bije…

40.jpg

Dla kogo bije źródło finansów publicznych? Z naszych podatków płacimy budżetówce wynagrodzenia, fundujemy dotacje, opłacamy miejskie imprezy i wiele innych rzeczy. Administratorami naszych pieniędzy w samorządzie są władze uchwałodawcze – Rada Miasta i wykonawcze – Burmistrz.

Czy możemy mówić o wzajemnych zależnościach? Spróbujemy Wam to przybliżyć, a Wy ocenicie czy sieć powiązań może mieć znaczenie dla beneficjentów tych funduszy. I nie tylko. Zawsze w takich sytuacjach problem stanowi cienka granica i brak narzędzi do jednoznacznej diagnozy społecznej. Gdzie kończą się dobre kontakty, oparte na współpracy i partnerstwie, a gdzie zaczyna kumoterstwo i nepotyzm. Jak zwał, tak zwał – chodzi z jednej strony o nadużycia władzy, z drugiej o naszą gotowość do wchodzenia w podobne układy.

 

Przypadek nr 1.

Miasto w osobie Burmistrza prowadzi szkoły podstawowe i przedszkola. Zatwierdza ich budżet i mianuje dyrektorów tych placówek.

Burmistrz jest politykiem lokalnym, który ma swoich Radnych w Radzie Miasta Lubartów.

Czy będzie dziwiła obecność nauczycieli i dyrektorów placówek oświatowych na listach wyborczych? Widzimy zależność, czy uznajemy, że to przypadkowy zbieg okoliczności?

Czy możemy się zastanawiać, czy ich obecność na listach wyborczych władzy, jest wspieraniem tych, którzy „ich karmią”? Tak i nie ma w tym niczego dziwnego. Zwłaszcza w odniesieniu do osób, które nie zabierają/zabierali dotąd głosu w żadnych dyskusjach publicznych.

 

Przypadek nr 2.

Organizacje pozarządowe są dotowane z budżetu miejskiego w konkursach i trybach pozakonkursowych. Czy organizacja strażnicza, która patrzy na ręce władzy i często je krytykuje może ubiegać się o taką pomoc publiczną bez oskarżenia o brak obiektywizmu? Często zarzuca się organizacjom strażniczym wspieranie opozycji, poprzez atakowanie rządzących. Powtarzamy! Nie ubiegamy się o dotacje miejskie. Swoimi działaniami nie wspieramy i nie ocieplamy wizerunku Władzy, My je kontrolujemy! Wzmacniamy samorząd, nie władzę samorządową.

 

Przypadek nr 3.

Organizacje pozarządowe są dotowane z budżetu lokalnego w konkursach i trybach pozakonkursowych. Czy będzie dziwiła obecność członków tych organizacji pozarządowych na listach wyborczych? Sądzimy, że nie i są na to przykłady. Pytanie, czy ten, czy ów kandydat prowadził kampanię wyborczą de facto za nasze pieniądze, zostawiamy na boku. Tak, czy owak, ktoś musi wykonywać zadania miasta, na które są te konkursy rozpisywane.

Ktoś powie – fajnie, że ludzie z NGO chcą współrządzić. Zgadzamy się – fajnie.

Czy możemy się zastanawiać, czy obecność członków ngo na listach wyborczych władzy, jest wspieraniem tych, którzy „ich karmią”? Tak i nie ma w tym niczego dziwnego. Zwłaszcza w odniesieniu do osób, które nie zabierają/zabierali dotąd głosu w żadnych dyskusjach publicznych.

Widzimy zależność, czy uznajemy, że to przypadkowy zbieg okoliczności?

 

Przypadek nr 4.

W Urzędzie Miasta jest zatrudnionych ok. 100 osób. Podobnie w Starostwie Powiatowym. Nie liczymy PEC-u, PGK-u, czy ZKGZL. Każdy ma bliższą i dalszą rodzinę. I bywa, że występują także na listach wyborczych władzy.  Czy po wyborach samorządowych mamy do czynienia ze zmianami kadrowymi na kierowniczych stanowiskach? Zazwyczaj tak. Kwestia zaufania, czy jak tam tego nie nazywają. Słyszymy i czytamy, że dobrze, że jesteśmy, ale „oficjalnie nie mogę was popierać, bo wiecie… kredyt, te sprawy”. Wiemy. Dlatego wiemy doskonale, że to działa w obie strony. Czyli atakowanie w komentarzach przez tych, którzy zwyczajnie bronią swojego lub bliskich statusu.

Widzimy zależność, czy uznajemy, że to przypadkowy zbieg okoliczności?

 

A propos demokracji „po naszemu”…

Demokracja „po naszemu” jest wtedy, kiedy bierzemy udział w wyborach.

Demokracja „po naszemu” jest wtedy, kiedy weryfikujemy obietnice wyborcze.

Demokracja „po naszemu” jest wtedy, kiedy w trakcie kadencji mamy możliwość kontaktu z radnym, bo jest on naszym przedstawicielem. Nie raz na cztery lata (od teraz – 5), a PRZEZ cztery lata.  

Demokracja „po naszemu” jest wtedy, kiedy władza traktuje mieszkańców, jak partnerów w dyskusji, a nie jak uprzykrzonych petentów. I zachęca do tej dyskusji.

Od jakiegoś czasu obserwujemy swego rodzaju politykę wstydu.

Z tym, że to nie ci dopuszczający się nieprawidłowości mają się wstydzić, a ci, którzy je wskazują.  

Widzimy zależność, czy uznajemy, że to przypadkowy zbieg okoliczności?

 

Podoba ci się obecna Władza w mieście? Świetnie! Idź na wybory i zagłosuj za urzędującymi.

Nie podoba ci się obecna Władza w mieście? Zrób to samo – idź i oddaj głos na kogoś innego.  

Do czego zachęcamy? Zrób to świadomie! Zweryfikuj ludzi, którym płacisz, Wyborco.

Ulotki wyborcze znajdziecie w profilach radnych.

Podobnie, jak sposób głosowania pod każdą z uchwał.

Nie wspieramy żadnego Komitetu Wyborczego i żadnemu programu pisać nie będziemy.

 

Rozejrzyj się na www.lubartow.mamprawowiedziec.pl

I na www.molubartow.com

bottom of page