top of page

Lubartów, październik 2018

Półprawdy, ćwierć prawdy i szklane paciorki

Premier Morawiecki w Lubartowie
Premier w Lubartowie

Odsłona I

Na Sesji Rady Miasta, która odbyła się 4 października Burmistrz Miasta Janusz Bodziacki wypowiadał się na temat wizyty Premiera Mateusza Morawieckiego w Lubartowie.

Poinformował w swoim sprawozdaniu: „organizatorem tego spotkania, tak jak zostało to ustalone, był Burmistrz Miasta i on koordynował wszystkie wydarzenia, cały scenariusz, bo taki jest obowiązek”.

(zapis wideo z Sesji min. 13:23)

 

Kandydat na Burmistrza Miasta z ramienia Koalicji Obywatelskiej, obecny Radny RM Jakub Wróblewski zapytał: „Na spotkaniu tym były prezentowane kandydatury PiS do Rady Miasta, do Rady Powiatu – widziałem transmisję i ta transmisja jest zapisana – (wymiana zdań z Burmistrzem) i nawet w telewizji prowadzonej przez członka PiS, a będącego Radnym przeczytałem, że spotkaniem z Premierem Morawieckim, PiS w Lubartowie zainaugurował kampanię wyborczą. Więc w związku z tym, chciałem zapytać, jak Pan się czuje angażując środki publiczne zarządzanego przez siebie miasta w kampanię polityczną. Ja bym się czuł źle. Powiem szczerze jest to dosyć niewygodna sytuacja i jest mi wstyd z tego powodu, że muszę interweniować. Jeżeli to jest powiedziane na spotkaniu z Premierem i są prezentowani kandydaci tylko z jednej listy wyborczej (bo to było podczas jednego wydarzenia, były te same osoby).  Uważam, że jest to nie w porządku i kwalifikuje się po prostu na skargę wyborczą”. (zapis wideo z Sesji min. 15:27)

 Link do relacji wideo z Sesji Rady Miasta Lubartów

 

Na tym można byłoby poprzestać, zamykając dyskusję na temat tego, kto, na jakim spotkaniu był, miał prawo, czy nie i tak dalej.

Ale przecież to nie wszystko.

Bo w lokalnej gazecie - Wspólnocie Lubartowskiej (nie mylić z Komitetem Wyborczym o identycznej nazwie), czytamy, że „działacze lubartowskiego PiS przecierali oczy ze zdumienia, gdy Mateusza Morawieckiego, który przyjechał na ich konwencję wyborczą chciał witać chlebem… Krzysztof Paśnik z konkurencyjnego komitetu Wspólny Lubartów”.

Do lektury całości tekstu odsyłamy do „Wspólnoty Lubartowskiej”

 

Spotykamy się z opiniami, że supportowanie to jeden z piękniejszych etapów w karierze muzycznej. A co z polityką?

Wykorzystując terminologię muzyczną możemy użyć porównania, że w Lubartowie lokalni działacze PiS na czele z Burmistrzem Januszem Bodziackim supportowali występ Premiera Morawieckiego. Ba! Według słów innego Kandydata, oni – czyli my wszyscy – finansowaliśmy występ gwiazdy kampanii wyborczej.

W oficjalnym zaproszeniu czytamy, że odbędzie się spotkanie z Premierem i ani słowa wzmianki na temat tego, że jest to spotkanie w ramach kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Nie można przyjąć tłumaczenia, że w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru pięknie wystrojeni i w zwartym szyku kandydaci PiS umilali mieszkańcom czas do przyjazdu Premiera, prezentując własne kandydatury. Dlaczego? Ponieważ Premier w trakcie wystąpienia zachęcał do oddania głosu na lokalnych działaczy i kandydatów PiS do samorządu. Można powiedzieć: „ i wtedy sprawa się rypła”.

Co na to komitety wyborcze? Będzie jakiś protest, czy zostajemy przy wyrażeniu niesmaku?

 


Odsłona II
Ale, w sumie, o co chodzi?

W sumie o to, że mieszkańcy nie oglądają obrad sesji rady Miasta w jakiejś miażdżącej większości.

Stąd zapewne niewiele osób usłyszało, że organizatorem wydarzenia był – jak sam stwierdził – Burmistrz Miasta. Z kolei działacze PiS twierdzą, że była to konwencja wyborcza PiS. Nie zostali poinformowani, czy jak? Trudno powiedzieć.

 

Jak to było? „Niech nie wie lewica, co czyni prawica”

Niestety podobnie jest z różnego rodzaju sprawozdawaniem z kadencji, oświadczeniami, informacjami i tak dalej. Jeśli w innej gazecie, w ogóle niewydawanej pośrednio przez samorząd, przeczytacie, Drodzy wyborcy o inwestycjach już zrealizowanych, bądź tych w dalekosiężnych planach, to zapewne mała szansa istnieje na to, że przeczytacie tam o ewentualnej konieczności zaciągnięcia kredytów na to w przyszłości, bądź wielkości już zaciągniętych zobowiązań.  

Na co się skazujemy? Na niedosłuch i niedowidzenie.

Słuchanie tylko jednym uchem, jak widać, skazuje nas na wysłuchiwanie półprawd, ćwierć prawd, albo przyjęcie do wiadomości, że zasługujemy wyłącznie na szklane paciorki.

Wybory są, co cztery lata, a aktualnie będą, co pięć. Przyjmijmy do wiadomości, że jeśli Drodzy wyborcy nie wysilą się nieco, w doszukiwaniu się prawdy w przekazach polityków, to politycy nie muszą dokładać żadnej staranności, żeby tenże przekaz był pełny, czy po prostu – prawdziwy.

Tak nas szanują, jak się sami szanujemy.

Politykom zależy na tym, żeby przekonać do siebie wyborców. To jest tak oczywiste, że wstyd pisać.

(FMOL)

bottom of page