top of page

Lubartów, lipiec 2017

"Po ulicy miłość hula wiatr..."

 

Dlaczego włączamy się do protestu, pisałyśmy już tutaj

Dlaczego na miejscu? Bo to zupełnie inaczej waży.

Przedstawiciele władzy lokalnej w 2012 tak oto wyrażali się na temat Sądu Rejonowego w Lubartowie: 
„Sąd Rejonowy w Lubartowie pełni ważną rolę instytucji wymiaru sprawiedliwości, sprawnej i dostępnej dla lokalnej społeczności. Zniesienie Sądu Rejonowego w Lubartowie odbierane jest przez mieszkańców jako degradacja Lubartowa, powiększająca i tak wysoki stopień zagrożenia bezpieczeństwa społecznego w mieście i osłabiająca rangę miasta powiatowego o niemalże 470-letniej tradycji.” (Stanowisko Rady Miasta z dnia 6 marca 2012 roku)
Skład: 
Bednarski Jacek
Błaszczak Robert
Czop Antoni
Grabek Ewa
Jemielniak Janusz(śp.)
Kardasz Andrzej
Kozak Robert
Maciejewicz Zbigniew(śp.)
Mazur Dorota
Polichańczuk Marek
Prażmo Tomasz
Sekuła Andrzej
Siwiec Jarosław
Ściseł Jan
Świętoński Jacek Krzysztof
Tomasiak Jacek
Tracz Jerzy
Wereszczyński Zdzisław
Wróblewski Jakub
Zdunek Andrzej
Zieliński Andrzej
Zwoliński Jerzy



Kiedy minister z ramienia Platformy Obywatelskiej RP Jarosław Gowin podpisał rozporządzenie, które likwidowało 79 małych sądów rejonowych , zamieniając je w wydziały zamiejscowe większych jednostek Rada Miasta Lubartów powzięła decyzję o przeciwstawieniu się projektowanym zmianom. 
Na marginesie… Nieudana reforma sądownictwa zaprowadziła (znowu) ministra Jarosława Gowina do resortu Nauki i Szkolnictwa Wyższego w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. 

Z kolei w treści oświadczenia złożonego przez senatorów Henryka Ciocha, Stanisława Gogacza, Jerzego Chróścikowskiego i Grzegorza Biereckiego na 4. posiedzeniu Senatu w dniu 19 stycznia 2012 r. czytamy:

„Przed wielu laty powszechne były tak zwane roki sądowe – sędziowie przyjeżdżali do gmin, w których nie było sądów, żeby na miejscu rozstrzygać spory sądowe. Później systematycznie tworzono sądy rejonowe w tych miejscowościach, co dodatkowo powodowało wzrost ich prestiżu i znaczenia. W naszej ocenie odejście od wieloletniej i słusznej polityki Ministerstwa Sprawiedliwości nie jest zasadne; na pewno jednak powinno być poprzedzone bardzo szczegółową analizą i konsultacjami społecznymi, również z takimi stowarzyszeniami jak na przykład Iustitia.”

Wtedy można i trzeba było protestować, przeciwko planowanym zmianom. 
Ale, że znowu o małym mieście? Ano znowu, bo to zupełnie inaczej waży.
Tylko tekstu też znowu za dużo i nie wiadomo, czy ktoś do tego miejsca doczyta.
Kiedy na sesji Rady Miasta w 2012 można było wysłuchać płomiennych mów przeciwko likwidacji Sądu w Lubartowie nikt nie twierdził, że sędziowie są kastą do likwidacji. Ani, że trzeba się za nich wszystkich zabrać. 

„Od wielu tygodni, miesięcy, sprawa w znaczący sposób porusza wszystkich obywateli naszej ojczyzny.” Nie, to też nie teraz, tylko w 2012. Burmistrz miasta Janusz Bodziacki, podczas sesji Rady Miasta. W obecności Prezesa Sądu Rejonowego w Lubartowie.

16 lipca nie byłam w Warszawie. Byłam w Lubartowie. Na stronie napisałyśmy: „Polska to nie tylko Warszawa, nie tylko duże miasta. Chociażby nie wiem jak chcielibyśmy się ukryć w swoim zaścianku, nas ta sprawa dotyczy. I trzeba mieć tego świadomość, że fakt, iż na co dzień nie czujemy się klientami sądów oznacza, że to jest pozytywny przejaw ich działalności. Nawet nie o to chodzi, że każdy z nas może stanąć w roli pokrzywdzonego, sprawcy czy świadka. To sprawa oczywista. Dyskretna obecność wymiaru sprawiedliwości w naszym życiu jest stanem, który charakteryzuje społeczeństwa demokratyczne. Często zmiany w kodeksach dokonują się na podstawie podobnych wyroków sądów. Więc nie możemy mówić, że nas to nie dotyczy. Byliście kiedyś w sądzie? Uważacie, że nie będziecie, bo jesteście uczciwi? Nikomu krzywdy nie robicie? I nikt wam nie zrobi nigdy żadnej krzywdy? Sąd jest tylko dla łobuzów i złodziei? Czyli tylko dla sprawców, nie dla ofiar? Pracodawca was nigdy nie oszukał? Urząd wam nigdy nie wydał i nie wyda niesprawiedliwej decyzji? 
W takim razie zostańcie w domu. Ktoś to za was zrobi…jak zawsze. 
My jesteśmy jutro pod naszym sądem. I niech Lubartów oświetlają tylko dwie świeczki.
Ale nie będzie całkiem ciemno.”

I co takiego się stało, oprócz tego, że świec zapłonęło tam dosłownie kilka?
Zastanawia mnie, czy ludzie wówczas broniący tego Sądu – choć może nie powinno mnie to zastanawiać – czują się dziś ze sobą dobrze. To jest małe miasto, większość ludzi zna się z widzenia bądź osobiście. Czy po 16 lipca nie mieli żadnego problemu, mijając znajomego sędziego? Może samą Prezes, z wiadomej kasty? 
A może to normalne, że dzisiaj się ma takie poglądy, jutro inne, byleby być kimś we własnym mniemaniu. 

Ktoś wezwał Straż Pożarną i Policję… komentarzy nie ma sensu cytować… 
Politycy nas nauczyli skutecznie, jak się do siebie zwracać pieszczotliwie i na jakim poziomie dyskutować.
TO się z nas właśnie zrobiło. Tacy staliśmy się „społeczeńscy”, tacy „demokratyczni” i tacy „obywatelscy”. Oto, „My, Naród”.
Wszyscy ochoczo przywołują wiadome słowa Piłsudskiego. 
Tylko jakoś przy tym, nikt nie ma siebie na myśli.

Tekst został opublikowany w naTemat.pl

bottom of page