Lubartów, styczeń 2020
„Nie może być tak, że sobie ktoś coś wymyśli”
No chyba, że Ja.
Przeczytaliśmy w dzisiejszej Wspólnocie, że radnego Krówczyńskiego zainspirował mieszkaniec miasta, a jego rolą jest opracowanie projektu… szlag nas nie trafił, ale było blisko.
Zawłaszczanie budżetu obywatelskiego trwa w najlepsze.
O tym, że nie może być tak, że sobie ktoś coś wymyśli wypowiedział się radny Tomasz Krówczyński. A na sesji mówił o tym, że budżet obywatelski jest generatorem długu dla miasta, w sytuacji kiedy mamy budżet niedoboru.
To jakoś nie ma znaczenia, gdy to właśnie radni składają wnioski do budżetu obywatelskiego. I dlatego radny Krówczyński na sesji deklarował, że się wstrzyma przy głosowaniu nad uchwałą w sprawie przeznaczenia środków na BO, ale chyba musiał przemyśleć, że znów ma wniosek, więc głosował „za”.
W odróżnieniu od innych radnych, którzy stają się przeciwnikami budżetu obywatelskiego, kiedy ich „obywatelskie” wnioski przepadają w głosowaniach. Niechęć do BO u radnego Kusyka wzmogła się zapewne po nieudanej próbie sfinansowania miejskiego szaletu. U radnego Ścisła zapewne to wzmożenie było spowodowane tym, że modernizacja istniejącego placu zabaw na Osiedlu Szaniawskiego trwa, ale na przykład utwardzenie ul. W. Śliwiny miało za mało zwolenników. Co prawda głosował za uchwałą, ale się nie cieszył.
Przeczytaliśmy w dzisiejszej Wspólnocie Lubartowskiej i Gminy Niemce, że radnego Krówczyńskiego zainspirował mieszkaniec miasta, a jego rolą jest opracowanie projektu… szlag nas nie trafił, ale było blisko.
Nie, panie radny – Pana rolą jest pomoc w opracowaniu projektu i zachęcenie mieszkańca do jego złożenia, tudzież innych do poparcia podpisami oraz w głosowaniu. Bo to nie Pan ma się lansować za miejskie pieniądze, tylko zachęcić mieszkańców do współdecydowania o miejskich pieniądzach. Czyli robienie tego, czego Pan im de facto odmawia, co da się wychwycić, przysłuchując się wystąpieniom na posiedzeniu „Bardzo Specjalnej Komisji Od BO Z Dodatkowym Wynagrodzeniem”.
Dla nas żadna niespodzianka. Już pisaliśmy o tym, dlaczego wg nas to jest nie w porządku. I tak serio, to w ogóle nie dziwimy się ludziom, że mają to w nosie. Zadaniem budżetu obywatelskiego jest angażowanie mieszkańców, nie po to, żeby pójść na głosowanie a radny miał co wpisać do ulotki wyborczej.
Co ma radny? Radny ma składać wnioski do budżetu miasta.
Potem ma przekonać koleżanki i kolegów z Rady, żeby zagłosowali za jego wnioskiem. A jak są przeciw, to mają okazję do bohaterskiego podniesienia rąk i zamanifestowania tego sprzeciwu. A radny może wtedy bohatersko wyjść do ludzi i oznajmić, że nie udało mu się przekonać Rady. A pozostali radni mogą bohatersko wyjść, realizując obowiązki wynikające z ustawy o samorządzie, wytłumaczyć wspólnocie samorządowej, dlaczego nie poparli tych pomysłów.
I, co straszne (!) – radny może wówczas namawiać ludzi z gatunku – moi wyborcy i nie tylko – do próby budowy kawałka chodnika z budżetu obywatelskiego. A potem porozmawiać, czy wystarczająco zmobilizowali siebie i swoich znajomych. Wie, radny - „kto głośniej krzyczy, więcej ludzi ściągnie na salę”. W końcu to radnego słowa.
My wiemy, kto będzie głośno krzyczał przed kolejnymi wyborami, co mu się udało zrobić. „W materiale wideo i stronie na facebooku” niech przy okazji wytłumaczy wyborcom, dlaczego robi sobie kampanię za pieniądze przeznaczone na ich aktywizację.
Naszym zdaniem – Radni próbują robić z nas głupców za nasze pieniądze. Budżet „obywatelski” zaorać i marchewek nasadzić. A Państwo niech się wezmą do tej roboty, za którą dostają diety.