top of page

Lubartów, sierpień 2019

Niepolitycznie o referendum

Niepolitycznie o referendum.jpg

Do polityki nie idzie się dla pieniędzy, ale wysoka dieta miarą sukcesu? Lubartów nie jest jedynym miastem, w którym radni postanowili zadbać o swój komfort finansowy na początku kadencji. Nie, wcale nie powinniśmy się cieszyć z tego, że nie jesteśmy jedyni. Wysłaliśmy wnioski z zapytaniami do kilkunastu miast porównywalnych z Lubartowem.
Już wiemy, że w niektórych podwyżka „odbyła się” szybciej, niż u nas. 
Jeden z naszych czytelników napisał: „informacje o zarobkach każdy z nas może sobie wejść na stronę i zobaczyć, jeśli to nas interesuje. Natomiast żeby zobaczyć prace radnego trzeba poszukać i podważyć a tego większość nie zrobi i moim zdaniem od tego trzeba zacząć żeby potem zacząć rozmawiać czy się coś komuś należy czy nie. Bo może jednemu czy drugiemu podwyżka diety się należy”.
Zgodnie z naszym stanowiskiem i obowiązującym prawem - nie płacimy radnym, tylko rekompensujemy ograniczenia działalności zawodowej.  Dyskusja ma się toczyć wokół pracy, a nie zapłaty. Rzecz w tym, że zgodnie z zasadą sprawiedliwości społecznej (albo niesprawiedliwości wg niektórych) podwyżki dla radnych przyjmuje się w jednakowej wysokości dla wszystkich. 
Przy czym – może nie wszyscy są świadomi – przepisy mówią o tym, że podatkowo nazywa się radnych „osobami wykonującymi czynności związane z pełnieniem obowiązków społecznych i obywatelskich” i podatku im się nie nalicza do 3 tys. miesięcznie. 
Według niektórych dieta ma oddawać prestiż i odpowiedzialność. To, na ile Państwo wyceniają ten prestiż? Po ile ten szacunek w społeczności lokalnej, bo jak widać dla niektórych do tego się to sprowadza. 
Z jednej strony emocjonalnie – smutno, że miarą szacunku dla niektórych jest wielkość ich diety. 
Dla jednych komentatorów, osoby niepracujące, czy nieutrzymujące się same – w ogóle nie powinny być radnymi.  
Z drugiej strony oburzenie społeczne w Lubartowie jest wg nas słuszne. I nie jest to żadna histeria i propaganda. Przez ostatnie lata w tym mieście coś się zmieniło i to widać. Być może nie dociera to do polityków wyznających (niezależnie od wieku) tradycyjny sposób patrzenia na wyborców, czyli – pogadamy za pięć lat i wtedy przy urnie macie prawo mnie oceniać. 
Niestety, czy może – na szczęście – lokalne społeczeństwo nam się rozwinęło. I nawet czyta i pamięta obietnice wyborcze. A w ogóle – o, zgrozo! – Chce i domaga się odpowiedzi na pytania zadawane radnym publicznie. 
Co więcej – w demokracji takiej, jak ją pojmujemy jest tak, że jeśli ludzie zbiorą się w wymaganej liczbie, mają prawo zapytać o najbłahszą wg kogoś innego sprawę. Tak to działa.  
Dlatego referendum uważamy za dobre rozwiązanie, popieramy i będziemy uczestniczyć. 

A tak przy okazji…
Naprawdę, niedobrze się robi od odmieniania „społeczeństwo obywatelskie” przez wszystkie przypadki. Zwłaszcza tam, gdzie to nie działa, a to określenie wypowiadają politycy, opowiadając bajdy, jak go budują, dzięki swoim działaniom. Nie mówmy o politykach sejmowo-senackich, tylko tych na dole, którzy – co śmieszniejsze – uważają, że żadnej polityki nie uprawiają. 
Wiecie, dlaczego nie lubimy kandydatów-domokrążców? Ktoś, kto nie interesuje się swoim samorządem bliżej, niż poprzez doniesienia medialne nie może mieć pojęcia, czy ten człowiek mówi prawdę o sytuacji przeszłej. I nie ma żadnego dowodu na to, co kandydat obiecywał a propos sytuacji przyszłej. 
Czegokolwiek by nie mówił, dajemy sobie ręce uciąć, że nie mówił o podwyższeniu sobie diety na początku kadencji. Pewnie było coś o misji i wizji. 
Większość naszych radnych zarabia tyle, że podwyżka diet naprawdę nie robi im różnicy. Niektórzy z kolei nie zarabiają i dla tych dieta nie jest rekompensatą dochodów, bo ich nie mają. 
Tam, gdzie podstawą wyliczenia diet są wynagrodzenia kierownicze bazowa kwota nie zmieniła się w 2017, 2018 ani w 2019. 
Zamiast podsumowania
Fakty są takie, że kandydaci na radnych obiecywali nam różne obniżki. Informowali nas, że sytuacja finansowa miasta jest zła, albo, że może być lepiej.  Obiecywali nam, że będą konsultować z nami ważne sprawy. Tak znacząca finansowo uchwała – jest ważną sprawą. Ignorowanie przez sygnatariuszy projektu uchwały pytań padających publicznie, zadawanych zarówno przez media jak i mieszkańców jest naganne. I dalej – rozmija się z deklaracjami wyborczymi. 
A jak zbierze się wystarczająca liczba mieszkańców – mają prawo wyrazić swoje zdanie w referendum. I tego prawa – póki, co – żaden radny nie może im odebrać. 

Na goło, bez emocji

Fakt autentyczny nr 1:

Projekt uchwały się pojawił, jak pisaliśmy dla niektórych radnych podwyżka diety jest tak „potrzebna jak, zającowi dzwonek”. 

Dochód radnych Rady Miasta Lubartów

Fakt autentyczny nr 2:

Sesje odbywają się po południu, więc nikt nie bierze wolnego, chyba, że pracuje na II zmianie. Jeśli (oprócz posiedzeń komisji) radny poświęca czas na hmmm… przygotowanie się do sesji, albo spotkania z mieszkańcami, to tego nie widać, a poza Przewodniczącym Rady, żaden z radnych dyżurów nie pełni. I wbrew obietnicom wyborczym - nie sprawozdaje o swoich działaniach.

Tu wracamy do zaciszy domowych, w których kandydaci – domokrążcy snują swoje wizje.  

Jak wygląda aktywność uchwałodawcza radnych?

O tak:

Inicjatywa uchwałodawcza Rada Miasta Lubartów

Pytaliśmy, ile dotąd otrzymali lubartowscy radni. Otrzymaliśmy odpowiedź.

Zestawienie diet radnych Rady Miasta Lubartów

Zamiast podsumowania

Fakty są takie, że kandydaci na radnych obiecywali nam różne obniżki. Informowali nas, że sytuacja finansowa miasta jest zła, albo, że może być lepiej.  Obiecywali nam, że będą konsultować z nami ważne sprawy. Tak znacząca finansowo uchwała – jest ważną sprawą. Ignorowanie przez sygnatariuszy projektu uchwały pytań padających publicznie, zadawanych zarówno przez media jak i mieszkańców jest naganne. I dalej – rozmija się z deklaracjami wyborczymi.

A jak zbierze się wystarczająca liczba mieszkańców – mają prawo wyrazić swoje zdanie w referendum. I tego prawa – póki, co – żaden radny nie może im odebrać.

bottom of page